Forum Stadnina Koni "Avarosan" Strona Główna
Autor Wiadomość
<   
Śmietnik / Boks I / Treningi   ~   Ujeżdżenie L
Skrzydlata
PostWysłany: Pon 21:55, 15 Lis 2010 
Królowa Śniegu


Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Koń: Candy Destroy
Jeździec: Skrzydlata
Do czego: ujeżdżenie L
Miejsce: hala i lonżownik

Dzisiaj zamierzałam potrenować z Candy ujeżdżenie. Klacz ma w tej dziedzinie spory potencjał, który należałoby wykorzystać.
Na początek jednak podeszłam do boksu klasy, aby się z nią przywitać. Candy przyjaźnie wystawiła łeb i trąciła moją rękę. Pogłaskałam ją i dałam cukierka.
Po chwili już mnie tam nie było – zniknęłam za drzwiami siodlarni, gdzie brałam odpowiedni sprzęt. Wzięłam oczywiście ogłowie i siodło, do tego skrzynkę i owijki. Wszystko położyłam sobie koło boksu, a do środka weszłam z uwiązem.
Klaczka podeszła do mnie i dała się złapać. Przywiązałam ją do pierścienia i zaczęłam czyścić.
Na początek zaczęłam od wyciągnięcia brudu z sierści klaczy. Nie była specjalnie upaćkana, czy zakurzona, więc poszło szybko. Cały brud strzepnęłam miękką szczotką, po czym wyczesałam grzywę fiordki. Po chwili we włosach konika nie było śladu po kołtunach i słomie. Na koniec wyczyściłam klaczy kopyta.
Po czyszczeniu osiodłałam Candy, która z niechęcią przyjęła siodło.
Wyszłyśmy na halę. Tam zaczęłam się przygotowywać do wsiadania, ale Candy strasznie się kręciła. W pewnym momencie odskoczyła wyrywając mi się z ręki i uciekła kilka kroków, po czym zatrzymała się i nasłuchiwała.
Uznałam, że lepiej zrobię, jeśli najpierw przelonżuję fiordkę.
Wzięłam lonżę z bandy i podeszłam do Candy, którą zupełnie zamurowało – stała jak zaklęta.
Na początku rozgrzałam ją w stępie. Klacz ciągle unosiła głowę i nerwowo parskała obracając łeb co chwilę.
Po kilku kółkach w jedną i drugą stronę, podpięłam jej popręg i pognałam do kłusa. Candy przez chwilę szła spokojnie, lecz nagle wyrwała do przodu galopem i zaczęła siarczyście brykać. Uspokoiła się po jednym kole szaleństw przy czym ja musiałam mocno zaprzeć się piętami.
Już po szaleństwach szła szybkim kłusem. Starałam się ją uspokoić, ale na niewiele się to zdało. Fiordka cały czas głośno wciągała powietrze i rozglądała się po hali. Uznałam, że sama musi dojść do wzniosku, że nic jej się nie stanie.
Nadeszło to po kilkunastu ładnych minutach kłusowania. Candy nagle się zatrzymała i nastawiła uszy. Po chwili ruszyła w przeciwną stronę znowu brykając. Wykonała kolejne koło szaleństw, po czym ja zaczęłam zmniejszać jej koła. Fiordka była zmuszona zwolnić, a gdy już stała w miejscu złapałam wodzę i poszłyśmy na lonżownik.
Tu klaczka również nieco panikowała z powodu braku jakiegokolwiek życia. Szybko lecz ostrożnie zdjęłam jej siodło i związałam wodze.
Pognałam Candy na ścianę. O mały włos, a kucka zahaczyłaby mnie kopytami, które wzleciały wysoko nad ziemię. Strzeliłam za nią batem i fiordka ruszyła galopem wykonując co chwilę jakieś karkołomne skoki.
Po kilkunastu minutach to się skończyło. Candy przeszła do kłusa i grzecznie szła tym chodem. Po kilku takich kołach złapałam ją i założyłam siodło na całkiem suchy grzbiet.
Wróciłyśmy na halę.
Teraz Candy była zupełnie innym koniem. Bez problemu wsiadłam na nią, podpięłam spokojnie popręg i ruszyłyśmy zdecydowanym stępem.
Wystarczyła krótka rozgrzewka składająca się z kilku ćwiczeń i już ruszałyśmy kłusem.
W stępie nie chciała się rozluźnić, ale w kłusie rozluźniła się i podstawiła zad oraz obniżyła łeb. Poklepałam ją i wykonałyśmy kilka zgrabnych wolt i serpentyn. Na jednej z wolt o średnicy 20m wykonałyśmy żucie z ręki. Candy nie protestowała i grzecznie odpowiadała na komendy. Poklepałam i nakierowałam na sporą woltę.
Na początek kłusowałyśmy w lewą stronę. W pewnym momencie usiadłam w siodło i klacz, pod wpływem jednej zdecydowanej łydki ruszyła galopem. Niestety, nie wiedzieć czemu, poszła na złą nogę. Zwolniłam do kłusa i znowu dałam sygnał do zagalopowania i tym razem było ok. Zrobiłyśmy kilka okrążeń roboczym. Po nim zmieniłam kierunek w kłusie i mniej więcej tyle samo kół galopem w na prawo.
Przed przejściem do kłusa poklepałam ją.
Rozkłusowałam i rozstępowałam na luzie, po czym zeszłam i zaprowadziłam do boksu. Tam rozsiodłałam i dałam cukierka. Z nogami wszystko było ok., więc odniosłam sprzęt


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum Stadnina Koni "Avarosan" Strona Główna  ~  
Śmietnik / Boks I / Treningi

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach